Od dłuższego czasu starałem się przygotować nową wystawę
prac - oczywiście rysunku - najbliższej mi dyscypliny artystycz
nej. Tym razem zaplanowałem spotkanie z moimi dawnymi (tak
się złożyło) uczennicami, które wykazywały szczególniejsze od
innych studentów zainteresowania rysowaniem i wszystkim, co
z tą dyscypliną związane. A skądinąd wiem, że nadal pogłębiają
te potrzeby. Przez wszystkie lata pracy na uczelni w pracowni ry
sunku, którą miałem zaszczyt prowadzić z prof. Stanisławem Gó-
reckim, spotykaliśmy wielu ogromnie interesujących młodych lu-
dzi, z którymi nawiązywaliśmy często bliższe kontakty, głównie
poprzez wystawy czy plenery. Po latach sporo się zmieniło - du
ża część wcześniejszych fascynatów sztuki wykruszyła się, por-
wało ich życie, weszli w inne układy, wyjechali, może zapomnie
li jak trzyma się ołówek w ręku. Takie jest życie. Pozostali jed
nak najwytrwalsi - ci, których goni tęsknota, którzy wciąż poszu
kują swego miejsca na ziemi, którzy zachowali w sobie tę dziecię
cą wrażliwość i być może nie chcą poddać się rutynie dorosłego
życia. Są zapewne i inne powody, dla których nie porzucili mło
dzieńczych marzeń, ale niech to pozostanie ich prywatną tajemni
cą. Mnie po prostu cieszy, że będziemy mogli ponownie spotkać
się na wspólnej wystawie, która z kolei być może pozwoli na dal
szą kontynuację znajomości i przyjaźni wystawienniczej. Bo też
być może czekają już na nas nowe wystawy - gdzieś w Polsce, za
granicą?! Większość z nas wie, jak wiele dobrego wynika z takich
spotkań - dla autorów i ich najbliższych, znajomych czy też gości.
benek homziuk
|
|